stabilna ambiwalencja
Kocham nienawidząc,
umieram by żyć,
teraz mam wszystko a jutro już nic
z dziecinną ciekawością boje się życia,
jak co rano budzę się zasypiając
rozbieram się ubierając
odważnie boje się stanąć na nogi
idąc do przodu ciągle się cofam
wyjeżdżam ciągle tu zostając
do ludzi uśmiecham się smutkiem
krzyczę ciszą
mówię milcząc
jak szczęście i pech w jednym ciele, czy to
normalność,
drodzy przyjaciele?
autor
monciaa.
Dodano: 2010-07-19 14:50:13
Ten wiersz przeczytano 465 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
"Do ludzi uśmiecham się smutkiem.." Prawda.. M.
Dywagacje rodem z pamiętnika.
W życiu tak bywa "raz na wozie raz
pod wozem".Zawsze jest jednak
nadzieja.Pozdrawiam.
Bardzo ciekawy wiersz,jak dla mnie jeden z lepszych
które dziś przeczytałem...bo jest wszystko i nie ma
nic..pozdrawiam:)