stan c
myje ściany
zaciekle ściskając
gąbkę w dłoni
wyciera po zimowy brud
czeka wieczoru
wieczoru którego
scenariusz
taki sam będzie
od lat
wódka gardło
ciepłem płynu
wypełni
obrazy na
szklanym ekranie
będą zmieniać się
nieistotnie
myślą tęczówki
widzieć będzie
postać inną
nieważne jak brutalną
i brzydką
jednak
zaistniałą i obecną
przy niej
spróbuje dotknąć
ciała swego
gładząc najpierw
czujkami rąk
na zwiad wysyłając
dotykając sprawdzi
czy czuje
czy sama sobie
szklankę rozpusty dając
zasłuży budząc się rano
na szansę
dotyku cudnego cudzego
policzy wódki
setki wypite
i odda się
kacsęnnemu księżycowemu
marzeniu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.