Starość, niespokój i zbacowanie
opowiadanie gwarowe
Tata.
Choroba mamy spowodowała to ze tata musioł
przejąć jej obowiązki. Warzył mi za dziecka
zupki, kaszki, bryjki, kluski i stucki.
Cesoł warkoce i zawiązowoł na snurki bo
stązki były za słabe na jego wiązanie. W
sópce zatykoł spary między płazami
wełnionkom abo mechem. Usknięte w słonku
wypadowały a bez spary zazierało słonko do
izby abo jo patrzała ka tata kosi,
patrzałak na sarny co sie pod sópkom pasły
abo i inne leśne zwierzęta, siedzielimy na
polanie w holak. Tata dopiero wyrównowoł
polany, kopoł garaby, co odprowadzały do
źródełek górskie potocki. Wycinoł goje
z osik, jałowców uskniętyk juz i układoł
skole na wielkie kępy… Wiecnie cosi robiył
kosiył, grabiył, woziył, dojył, warzył,
zbiyroł grzyby, borówki, drzewo, plótł
skarpetki, rękawice, swetry, budowoł sopy,
pajty, coby syćko było pod dachem, bo
zwierzyna krowy, kóń, świnie, kury musiały
cosi jeść… Sylimy tyz pasy do homontów. Z
nici sewskik smarowanyk mydłem kręciylimy
chrube nici prawie snurki coby były
mocne
i tata sył ze skór rózne potrzebne rzecy w
gospodarstwie… Potrafiył usyć mi dlo lalki
spodnicke na posku i na guzik choć ręce
mioł twarde jak godoł wyrobione. Jak anioł
stróz był przy mnie zawse do końca kiedyk
go ino potrzebowała. I jakoz zabocyć o ik
dobroci, cierpliwości i rodzicielskiej
miyłości o zyciu skromnym chudobnym ale
pełnym miyłości. Trudno pote wybrać se
podobnego z charakteru cłeka coby ś nim
przezyć godnie zycie. Kie sie nie udo
wybrać całe zycie staje sie wielkim
cierpieniem. Ucył tyz i wnuki jeździć na
nartak, tońcyć po góralsku, zbiyrać grzyby
jadalne w lesie
i rózne jagody. Zajmowali sie nimi oba z
mamom, bo moja robota była nie odrobiono,
siedziałak nie roz dzień i noc przy
papierak ale tyk godzin nik nie zapłaciył
nigdy…
I tak dziś myślem o tym jako im tam w tyj
wiecności, cy juz odpokutowali syćkie
przewiny. Totyz modlem sie za nimi co dnia
i kie zycie dokuco, mom takom nadzieje ze
sie ś nimi tam spotkom, bo cas tak wartko
mijo i inne som jest barwy zywobycio teroz
a inne były kiejsi. Haj.
Komentarze (23)
Piękne, ciepłe wspomnienia.
Pozdrawiam, skoruso :)
Haj, skoruso:))))
Piękny, refleksyjny tekst.
Czytam, czytam i na świat się zamykam!
Taki Tata to skarb, nad skarby, zastąpi wszystko,
nawet los marny.
Miłego dnia.
Pozdrawiam serdecznie:)))
Piękne opowiadanie, taka miłość ojcowska do końca
życia w sercu zostaje.
Sercem czytam twoje pisanie.
Pozdrawiam.
i znów dawka cudownych wspomnień, dziękuję skoruso a
Twojemu Tacie i Mamie Bóg błogosławi :-)
Spora porcja miłości kryje się w tej opowieści.
Miłego dnia.
Kochający tato który potrafił odnaleźć się w trudnej
sytuacji. Piękna gwara która zawsze chętnie czytam.
Pozdrawiam Skoruso paa