Steve - what I suposse to do...?
Chociaz odrobinke dotknac twego ciala
– tak bym chciala;
Byc na nowo razem I stanowic ta jednosc,
zwana przez wszystkich MILOSCIA.
Dobroc twa na nowo poznawac chce;
Czuc Cie coraz silniej I coraz mocniej.
Nie tylko cialem – fizycznym
aspektem,
Ale w duszy; z glebi wolania.
Chcialabym, chcialabym…
HEY!!!!
Kto temu zawinil?
Kto spowodowal to wewnetrzne milczenie?
Ktoz to sprowokowal te ludzkie
zachowania?
Cala wine biore “nareszcie” na
siebie,
Placze nie wiedzac, czy to przeze mnie, czy
przez ciebie…
Tym razem to Ja powodem rozstania sie
stalam,
Poprzez dawne wspomnienia, w ktorych
ubolewalam.
Z braku tolerancji, z braku zrozumienia,
A teraz masz mnie za nic – przekleta
niedziela!!!
Coz wiec zrobic mam, by twoja milosc do
mnie odzyla?
By to wlasnie Ona na nowo swiat NAM
stworzyla?
Siedze z podkulonym ogonem, jak pies ktory
burzy sie boi
I w samotnosci slysze jak smieja sie
przyjaciele twoi!!!
Co mnie wtedy ogarnia? – Gniew I
Roztargnienie,
Iz nie bylam uczciwa, jak moje
sumienie!!!!
Teraz za to mam Wielki bol w swym sercu i w
duszy,
Ktory mozna przypisac medrcu, co piesza
wedrowke odbywa I go
suszy…….
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.