Stoję po środku
Stoję po środku, tak wyszło...
Z mojej, twojej i niczyjej winy.
Stoję po środku, niewidzialna i toczę bój z
myślami - umysłu wytworami.
Serce kapryśne się stało.
Raz twarde, raz ckliwe i niezaradne się
wydaje.
Szarpią mnie życzliwe dłonie - cztery
dłonie.
Jedne w jedną, drugie w drugą stronę.
Chcą przeciągnąć mnie na swoje.
Już nie wiem gdzie się toczy moja wojna i
czy tak zwana być powinna.
Gdzie podziała się wolność ludzka, wolna
wola.
Ukryła się gdzieś, stchórzyła.
Życie...
Teraz chcą decydować za mnie inni.
Boże! Czy miłość lękiem ma być?
Czy może miłość, miłością już nie jest?
Odeszła ze łzami i cierpieniem?
Dawna rana goi się powoli...
Czy dana komuś druga szansa mnie
zniewoli?
Dobra rada na wagę złota.
Za dużo rad - szaleństwo.
Każdy chce mej duszy skrawek dla siebie.
Mówią - "to dla twojego dobra".
A ja chcę uciec, lecz nie mam dokąd, bo w
swym rozdarciu jestem samotna.
Komentarze (2)
Wiersz wymagający głębszego przemyślenia. Ale to
oczywiście jego duży atut.
Interesujące refleksje. Daję+!