Strzal pistoletu
Niech swiatlo milosci
rozswietli bagno tego swiata
niech zmyje krew
zabrudzonej ulicy
oczysci ludzi z nienawisci
pokona bol i zawisc
plynaca z desperacji
ona-pokorna i uboga
delikatna, ubrana w nicosc
placze nad oceanem cierpienia
wyzbiera zal i troski swiata
idac pod ciezarem grzechow
upada od uderzenia kamienia
rzuconego przez cheretyka
pragnacego zniszczyc nadzieje
poplynie lza z krwia zmieszana
spadnie na szara ulice
zmieni sie w lekki sen dziecka
obudzonego strzalem pistoletu
Komentarze (1)
Bardzo mi sie spodobał ten wiersz... nadzieja..
umiera.. jest jak te dziecko odrzucana karmiona
kłamstwami... śliczny wiersz.. szkoda tylko ze
prawdziwy..