Subtelnie umarłam
Czytam puste słowa
Błąkam się między ciszą
Tylko muzyka tuli do siebie
Zimne myśli krwią zmazane.
Dolina czarnych łez
Gdzie świat upada na kolana.
Skraplam ostatnie dni
Bosą sobą poprzez rosę leżę.
Uniosą mnie skrzydła
Bez piór lecz z nienawiści.
Przeszłość na suchych gałęziach
W promieniach słońca majaczy.
Zima... Czy przyszło mi umrzeć?
Biały śnieg i czerń żałobna
Smutny kontrast.
Ideał cierpienia
Ukrzyżowany w miejscu
Gdzie rodzi się Twa uciecha.
Złoto-brązowe oczy
Odbite w nich życie
Ucichło na policzku
Gdzie spłynęło skrycie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.