Sumienie
przez tyle lat obwiniałam siebie za Twoją śmierć
Tysiące głosów w głowie
stłoczone myśli
wrzaski sumienia
"To Ty! Ty!"
I strumienie łez na policzkach
moje żałosne łkanie
za czymś co się nigdy nie odstanie...
naiwna wiara
w swoją niewinność
serce i tak wie
że nie przemoże sumienia,
lecz dusza prosi
skomle jak pies u stołu
podkula ogon
i przeprasza
na próżno....
"To Ty!Ty"
Chowam się w kącie
zaciskam ręce na głwie
bezradnie szarpię włosy
i znów słyszę
kolejne
"To Ty!Ty!"
sumienie nie daje za wygraną....
mała żyletka zamknięta w dłoni
a one płaczą
ronią czerwone łzy...
na zadość uczynienie
"To Ty!Ty!"
wrzeszczy jeszcze głośniej
a dłonie zaciskają się coraz to mocniej
Łzy toczą się nieustannie
mijają godziny
a ja siedzę nieruchoma...
sumienie milczy
wpuszczam z dłoni żyletkę
chcę już przestać
lecz czerwone łzy zasłoniły mi oczy
a sumienie milczy
głowa opada na bok
ręce zwisają bezwładnie
"Naprawdę uwierzyłaś w mój żart?"
i serce zamilkło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.