Świąteczny dzień pierwszy.
Z samego rana jedno nas łączy,
bo post się może wreszcie zakończyć.
Wcześniej w kościele, w wierze zawzięci,
obiecujemy dzień święty, święcić.
Chociaż z ambony ksiądz prawdę głosił,
o wstrzemięźliwość w jedzeniu prosił,
to my już mamy zakodowane,
że zjeść musimy, co jest podane.
A tego to są masy straszliwe,
dania zaś głównie, z samym mięsiwem.
Żeberka w cieście, indyk pieczony,
udka kurczęcie, boczek wędzony.
Śledź w majonezie[ to jeszcze z wczoraj
],
oraz przepyszna kaczuszka w porach.
Bigos bo jakże bez tego dania,
dzień ów ominąć, dzień świętowania.
Nóżki trzęsące się w galarecie,
nawet spróbuje, ten co na diecie.
I tym kuszeni, z wielkim zapałem,
wcinać będziemy, kęsy niemałe.
Też wspomnę tutaj ciasta pieczone,
bo już me zmysły są wykończone.
Makowiec, babka, kutia, drożdżówka,
świąteczna grozi nam odwykówka.
A to zjeść trzeba, bo to są święta,
gdyż tajemnica tkwi w nich zaklęta.
Sam już się dziwię, dbam o swą linię,
kiedy ten nawyk wreszcie przeminie.
Bo dziś nie trzeba jak w dawnych
czasach,
tak zachłystywać w mięsiwa masach.
Jeszcze o jednym nie napisałem,
chociaż świadomie końca czekałem.
Gdyż mięsa góry, te wyśmienite,
powinny zostać, także popite.
I tu zaczyna piąć się drabina,
bo że pijemy, to nasza wina.
Chociaż nie nasza, bo w tym klimacie,
to być musimy w takim temacie.
A że świątecznie pogazujemy,
to tak lubimy, tak to czujemy.
Wieczorem zaś już, spici i wzdęci,
jesteśmy taaaacy…taaaacy zaklęci.
Taaaacy szczęśliwi, taaaacy przejęci,
wszak jutro drugi dzień trzeba święcić.
Komentarze (3)
..święta ,trochę magi.. i proza.. dobra krytyka
Ja tylko napiszę skromnie...dziękuję za przybliżenie
wspomnień
Czytając ten wiersz , az slinka cieknie- takie
wiktuały...No , no jedzonko jak sie patrzy.Płynny ,
melodyjny wiersz.