Świt
słońce coraz cięższe
przedziera się przez
gęsty baldachim
ciepło cieplej
już prawie dosięgam
wsłuchany w bezszelest
splatam ręce
minuta dwie
skrzypią schody
wdycham rześki chłód
wdech - wydech
wdech - wydech
wchodzi świt
ciężkie stalowe kroki
zagłusza bicie serca
słucham uważnie czy
będą kolejne
są - czuję wyraźnie
każdy ruch - przyszedłeś!
autor
jolus
Dodano: 2014-11-02 16:48:37
Ten wiersz przeczytano 563 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
dobrze wyrażona niepewność, oczekiwanie
Ładnie i refleksyjnie.Pozdrawiam:)
Kiedy sama śpisz
czujność prawie zajęcza
i nie dziwi fakt że posłyszane kroki
przewracają cały świat
Ładnie o świcie:)
pozdrawiam:)
ciekawa refleksja pozdrawiam