Świtem przyjdź do mnie...
Świtem przyjdź do mnie gdy senny
jeszcze,
nie będę powiek chciał otworzyć,
i spłyń rozkoszy na mnie deszczem,
nie czekaj wcale mojej zgody.
Pierwszym nieśmiałym słońca promieniem,
rozpal mnie ogniem nieugaszonym,
zawiruj we mnie niemym zachwyceniem,
i zerwij wstydu wszelkie zasłony.
I pozwól poić się tobą,
szaleńczo nieprzytomnie,
jak na pustyni wodą,
wznieć we mnie płomień.
I nie pozwalaj moim zmysłom,
ani przez chwilę przestać płonąć,
w teraźniejszości zamknij przyszłość,
poddaj się cała moim dłoniom...
Andrzej Tomasz Maria Modrzyński
17.12.2013r.
Komentarze (18)
Bardzo rozmarzony, Gladiusie mmmm,
PS. Dla zachowania rytmu, co lubię, ale może wcale nie
jest konieczne, można , zamiast "niemym zachwyceniem",
dać "niemym westchnieniem". Pozdrawiam:)))
świetne pozdrawiam wesołych świąt
Cudowne, zmysłowe... Sama przyjemność, czytać taki
wiersz... Pozdrawiam i życzę przepięknych oraz
rodzinnych Świąt!