Sylwestrowy przebieraniec
Byłem przebrany za siekierę.
Na sylwestrowym balu,
było dużo przebierańców,
tak że poznać kogoś, było trudno.
Biega facet, szuka żony,
spocony i roztrzęsiony.
Więc zagajam delikatnie,
żeby dodać mu otuchy,
facet oczy ma bawole – głuchy.
Powiedz proszę, to pomogę,
zawsze żona – jakaś strata.
Może zaraz się odnajdzie...
ot jak baba, wszędzie lata.
A za co była przebrana?
Za akumulator!
No to już się wyjaśniło.
Widziałem osobiście, jak
w kuchni na stole,
akumulator ładowali dwaj kowboje.
Komentarze (19)
Ja też widzę to jak na obrazku. Wiersz mi się podoba,
pozdrawiam :)
no no nieźle :) dobry wiersz :)
Ładny ten przebieraniec :))
Przeurocze :)