Synestezja
Dla innych synestetyków.
Tym się właśnie wyróżniamy, najdroższy
Że potrafimy wywąchać pocałunków ślady
Podążamy za dotykiem – widząc go,
Niczym zamazane smugi koloru cegły
Nigdy tak jak tamtego wieczoru nie
czułam
Że cisza jest szarością i pachnie kurzem
A powietrze po deszczu jest czarne.
Każdy chlupot
Stopy, co wdepnęła w kałużę
jest błękitny
I smakuje jak Śródziemie
Trochę piwem pachnie
I czuć wówczas na twarzy
Obłąkany wzrok
Obustronny i lustrzany jak kałuża
Która zmoczyła mi nogawki butów.
Nikt z nas nie wie, czy jest przeklęty
Czy błogosławiony
Gdyż odczuwamy ból, gdy nie ma słońca
I odczuwamy ból, gdy jest – w
zgniłozielonej oprawie
I choć wiemy, co
Lepiej niż inni
Nie wiemy, jak i czemu.
Tego nam przecież nie trzeba, by to
widzieć
I wiedzieć
I przypominać sobie
I znać na pamięć
To nam właśnie daje
Tak głębokie, barwne współodczuwanie
Bo jesteśmy częścią barwy
A ona bez reakcji o tej samej barwie
Nie istnieje.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.