Szach mat
Kłamcom i tchórzom.
Stanąłem na twojej drodze do życia
Może tak wreszcie sam zdziałam coś
Gdy w wielkiej niedoli szukamy gnicia
Twoje istnienie wyzwala zło
Stanąłem na twojej drodze do szczęścia
Nie masz już żalu, nie masz już nic
Chcesz, bym ci jeno oddał w objęciach
Smutnego losu pamięć przez łzy
Zapomnij, nie ma litości we mnie
Chyba, że w Bogu wiarę swą żywisz
A sytuacja sprawia, że ciemniej
Widzę wśród wołań - grzechów motywy
Każdorazowo chcę być co łaska
A jednak zawiść górę swą bierze
Nic mnie nie weźmie stąd, gdziem się
zrastał
W swoich marzeniach - mówiąc pacierze
Lecz przecież wiesz to na równi ze mną
Że jedną karę ty ponieść - prawnie
Bo ty stchórzyłeś wolą daremną
I ty skłamałeś przeciwko prawdzie
Szach mat, człowiecze - koniec wywodów
Twe zachowanie twym grobem grzmi
Błagasz o litość? Milion powodów
by zgnieść, co jeszcze w tobie się tli
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.