Sen poety (O ty, niedorzeczna!)
O ty, niedorzeczna! W istocie niecnoty,
a tak naprawdę żywa w wielkości gór.
Rzeczywistości sprzeczna! U ciebie
zaloty
kończy zawsze tajfun twoich białych
chmur!
Taki nastał okres w życiu wszego ciała,
iże w letarg musi na óśm godzin w nocy.
Oby nam się jedna z mar złych pokazała,
żeby potem zniknąć przy Dobra pomocy.
Niestałe wodniki w morzu ryb syrenich
pluskają, plumkają. Karp oddycha helem.
Skóra z nosorożca leży wskroś na ziemi,
tam mewa chce czarna być mi
przyjacielem.
Rozmawiam więc z nimi. Nagle tęcza
spada.
Schronić nie ma czasu, więc nadstawiam
czoła...
Jedno ramię prędko w nicość się układa,
a z drugiego idzie nimfa mórz wesoła.
Razem więc spędzamy sekundę wzniosłości.
Potem, gdym odwrócon, znika - ani słowa.
Ja idę do życia, pełen złej skłonności,
że to koniec; czuję, jak mi ciąży głowa.
Komentarze (1)
to z głową najlepsze coś ty pił bo ja denaturacie mam
podobnie a wiersze też zgrabne mi wychodzą