szakal
I posypie swą głowę popiołem
by móc wyruszyć na nowe łowy
w szakala przemienić dusze
I zaczyna sie gra. Maska na twarzy.
Rzucam zychwałe słowa, do krwi
do bólu do głębi.
I jestem. Z ukrytym grymasem na twarzy.
Z ironią i cynizmem. Z goryczą.
Obojętności niosę zagładę.
I pręgi zieleni pod powiekami ,
czernią usta zamalowane.
Grzeszny i ludzki , pomykam miedzy
drzewami.
I zaczęły się łowy:snów i księżyców.
Bez możliwości ucieczki , bez bezsensownych
zgrzytów.
Zwierzęcy , ludzki. Pozostaje w ukryciu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.