Szantaż!
Jestem już zmęczony, ciężkie kroki daję
nagle tuż przede mną młoda panna staje,
kłania się do pasa, pyta: Panie psorze
gdzie pana tak nosi już późno na dworze.
- Oj, dziewczyno moja z nieba tyś mi
spadła
może gdzie ja mieszkam jeszcze byś
odgadła?
chodzę tak i chodzę, sił już mi brakuje,
no i ze zmęczenia nóg prawie nie czuję.
- Ależ oczywiście pewnie, że pomogę
ja do pana domu znam na skróty drogę,
tym bardziej iż również idę w tym
kierunku
bo mieszka pan zaraz tuż przy
posterunku.
W związku z tą przygodą bardzo proszę
pana
bym jutro z polskiego nie była pytana,
a ja w szkole za to nie powiem nikomu,
że pan miał trudności z powrotem do
domu.
Ależ drogie dziecko nie jestem tak stary
ja tylko zgubiłem swoje okulary,
i też dobrze radzę byś jutro na lekcji
zadany materiał znała do perfekcji!
Komentarze (36)
Krzysiu! Wiersz przedniej marki, tylko okoliczność
jakoś tak daleko odbiega od okazji...no, śle myśmy
szkoły dawno pokończyli, to i Dzień Nauczyciela w
lipcu też jest fajny...pozdrawiamy cieplusio z
Phuket...jutro z rana szykujemy się do wylotu,
najpierw Niemc6, potem Polska...już tęsknimy za
swoimi...pa
I weź się człowieku ulituj nad słabszym :-) pozdrawiam
Krzysiu :-)
Krzychu miał kumpla - to wieczny Hilary,
co razem po lesie, z panną szukał - okulary.
Pozdrawiam Krzychu, nie przekroczyłeś ani o milimetr
estymy profesorskiej, wiesz co mam
na myśli.
Krzysztofie
u ciebie humor murowany
Pozdrawiam ze szpitala już po operacji
Ciekawe piszesz wiersze - opowiadania . no to do
następnego poczytania :)
Uśmiech :) pozdrawiam