Szara rzeczywistość...
Wyjadę za miasto,
daleko gdzieś.
Na łono natury...
na piękną wieś.
Usiądę na trawie
w niebo spojrzę...
Może coś lepszego
niż na ziemi dojrzę.
Może zobaczę
chmury tańczące.
Skrzydła cudnych ptaków
delikatnie falujące.
A wśród nich ujrzę
gołębia białego...
niosącego pokój...
wolnego...czystego.
Niebo to nie ziemia,
tam jest inaczej.
Wszystko jest proste...
nikt tam nie płacze.
Nikt nie wyzywa,
nie okrada...nie morduje.
Zmierzch nadchodzi...koniec.
Muszę wracać...żałuję.
W niebo już nie patrzę.
Koniec marzeń...wolności.
Wsiadam w pociąg...i wracam...
...do rzeczywistości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.