Szczodrość
Była mądra, czcigodna, pobożna
Swoje wnuki nad życie kochała
Sąsiadów, rodzinę i krewnych
Na niedzielne obiady spraszała
Bóg fortunkę pozwolił zachować
I pomnożył ją szczodrze jednakoż
Żyła babcia szczęśliwa i zdrowa
W swoim domku pełnym bławatów
Pamiętajcie kochani - mawiała
Jakby moja godzina wybiła
Wszystkie klejnoty znajdziecie
W skrytce na dnie kastlika
Jest wenecki naszyjnik prababki
I pereł różowych sznury
Diamenty w pierścionkach błyszczące
Garnitur szmaragdów, opali
Tak roczek przemijał za roczkiem
I wszyscy z ufnością czekali
Fortuna nie minie ich pewna
Wszak babcia obiecali
W końcu przyszła męcząca skleroza
Szafarka boleści wszelakich
A z nią myśl pojawiła się nowa
Czy na pewno chce bliskich obdarzyć?
I się rozum do reszty pomieszał
I śmiertelna przyszła choroba
I żale do wszystkich świętych
Że sama musi umrzeć nieboga
Tak w życiu często bywa
Bo w końcu rodzinie nie dała
I całą nie tkniętą fortunkę
Obcym z ochotą oddała
Czas wyciągnąć tu morał
Co sią czai w ukryciu:
Nie zwódź, nie mam
Nie dawaj nadziei
Jeśli nie chcesz się podzielić
Komentarze (5)
- dobrze skrojony wiersz +
Witaj...cała prawda w wierszu ...my pamiętamy tylko
rozum zapomina i na tym traci rodzina...pozdrawiam.
ciekawe z dobrym przesłaniem :) pozdrawiam :)
Dobre przesłanie- nie ma co zostawiać darowizny "na
potem"
oryginalnie niebanalnie