Sześćdziesiąt pięć kilogramów...
Dla Mamy
Na twarzy ma wszystkie troski świata
I jej śmiech dziś pusty
Brzmiał kiedyś inaczej
Coraz więcej w niej buntu
Przeciw temu czego nie ma
Coraz mniej przyzwolenia
Na to co istnieje
Spięte ciało z trudem zapada w sen
Z jeszcze większym trudem budzi się do
życia
Sześćdziesiąt pięć kilogramów
niespełnienia
Tak wielka szkoda
Że nie pozwala
Bym zapaliła słońca
Nad jej głową
By znalazła drogę do siebie
By znów mogła być sobą
Ode mnie.
Komentarze (9)
tak trudno nam docierać do drugiej osoby, nawet jest
to bardzo bliska osoba, wzruszający wiersz
są dobre momenty
smutny obraz mamy,widze pasmo
rozczarowan,niespelnienie,brak checi na kolejny
dzien..zaciekawila mnie tresc,
bardzo piękny wiersz:)
Czasem trzeba wielu starań aby druga strona otworzyła
się na naszą pomoc... Jeszcze nic nie jest stracone.
Wiersz piękny, czuć w nim prawdziwie uczucie do mamy i
pragnienie jej szczęścia... Pozdrawiam.
piękny wiersz ....moja też jest uparta....pozdrawiam
Piękny, pełen refleksji wiersz Własnie czemu czasami,
ktoś nie pozwala by zapalić mu słońce...Pięknie, że
chcesz rozjaśnić jej dni, może kiedyś się otworzy
Dobra córka, wiersz - życzenie.
bardzo ciekawy wiersz o dorastającym człowieku.
pozdrawia faraon z nortumbrii