W szpitalu
Zapytałem siostrę o zwykły plaster raz
Odpowiedz brzmiała- rany goi czas
-------------------------------------------
--------
Pamiętam jak przed laty
Wśród ludzi gęstym tłumnie
Krzycząc to za idee taty
Z wypiętą piersią szedłem dumnie
Ulice bez barwnych kwiatów
Lecz szumiały wciąż i wciąż
To gniewne głosy mych braci
Domagały się sprawiedliwości jak jeden
mąż
Niech żyje Lech krzyczano wciąż
Wypuścić internowanych (najwyższy czas)
I nagle petarda upadła w gąszcz
Rozstąpił się ludzki las
Woda się leje bystrym strumieniem
I do płaczu doprowadza płaczący gaz
Nienawiść już rządzi ludzkim cierpieniem
Idą kamienie w ruch raz dwa raz
-------------------------------------------
-------
Dziś po latach już wielu
W zwykłym cywilnym leżąc szpitalu
Przypominam sobie te chwile przyjacielu
W każdym szczególe, detalu
Siemiatycze 1986 10 23
Komentarze (2)
Bardzo ciekawy wiersz. Z przekonaniem daję + i
pozdrawiam! L
smutne wspomnienia....och te czasy...