W szpitalu
bladł gdy patrzył na białe ściany
bez okna,drzwi,klamki,nadziei
czuł się jak skazaniec za karę zesłany
odsiadujący wyrok,ofiara losu kolei
brał proszki z tępym uśmiechem
łykał śniadania,obiady,kolacje
nie wiedział tylko jakim grzechem
zasłużył sobie na takie wakacje
jesień i zimę ledwie zauważył
otępiały i wciąż do łóżka przykuty
czekał na cud,lecz ten się nie zdarzył
coraz bardziej tylko zastrzykami kłuty
zapomnieli koledzy ze szkoły i
przyjaciele
któregoś dnia zostawiła dziewczyna
powiedziała"wiesz,wytrzymałam wiele"
w ślad za nią zaraz uciekła rodzina
i świat zobojętniał,odpłynął
on wciąż w to samo okno wpatrzony
najchętniej uciekłby stąd i zginął
odszedł w inne,bardziej ludzkie strony...
DLA TYCH CO WIEDZĄ CO TO JEST SZPITAL PSYCHIATRYCZNY I DLA TYCH CO NIE WIEDZĄ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.