w szufladzie
po którejś nocy nieprzespanej
doszedłeś w końcu rankiem bladym,
doszedłeś pieszo sam do wniosku
a potem z wnioskiem do szuflady.
i po cóż Serce, taki kawał
zdzierałeś buty oraz nogi?
żeby zakleszczyć się z uczuciem
w mieszkaniu ciemnym i ubogim?
przecież tam nie ma nawet okna,
a pełną piersią chciałbyś krzyczeć,
pamiętaj proszę mój kochany
w szufladzie umrze każde z życzeń.
autor
Alicja
Dodano: 2006-11-01 10:08:44
Ten wiersz przeczytano 544 razy
Oddanych głosów: 21
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.