Szukając domu
tu kiedyś mieszkałem, dziś wracam o
zmroku
do pustych komnat, zwalniając kroku
zgasłe obrazy w myśli natłoku
melodia odeszła już w snach potoku
tak lekka i tkliwa jak serca bicie, to było
dawno, już nie pamiętam,
więc czemu wciąż wracam, czy jest tam
życie?
wciąż budzę się świtem, szukam,
znów w drogę wyruszam, choć sił brak do
drzwi serca pukam
dotykam skruszałych ścian
po krętych schodach pnę się do marzeń
bram
strudzony zasypiam pod baldachimem mgławic,
przykrywam podróż kobiercem barwnym
galaktyk splecionych w czas,
milknie tykanie zegarów, zanurza w szumiący
las
otwieram powieki, zamglony świat
wlewa w okna świtu blask
warkocze słońca wpadają złotem, już ruszać
czas
obrazy podróży mijają w klatkach filmu,
płatkach róży
każdy kadr jak kropla drąży dzień za dniem,
rozpaczą burzy
aż do wieczora gdy skrzydła ćmy tłuką się
wspomnieniem
czerwień płynie droga mleczną,
zapomnieniem
zmierzch wiruje walcem, nocy tchnieniem
cykady świerszczy stroją skrzypce
symfonia nocy koncert pisze
na kartach liści, drżących zwiewnie
zanim opadną, nim lato zwiędnie
pocałuj miła tak słodko i namiętnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.