I ta cała nasza miłość, wyszła...
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam tylko góre lodową. Która nie czuje ciepła i nie umie go dawać. Nie czuje... Nic.... To jakby piosenka, napisana sercem.. ... dla .... .....
Cichutki szept
minął
kiedyś słyszany w mych uszach,
zginął.
Ile bym dała, ile ...
chodz dzielą nas mile ...
kłamstw i zdrad, to ...
chce wspominać tamte chwile.
I ta cała nasza miłość
prysła
poprostu przez tylne drzwi
...wyszła.
Przyrzekam, na wszystko co jest.
Żyje.
I z całą miłością, bez przerwy
Bije.
To małe, byle jakie, nikogo nie
obchodzące.
Serce.
Ile bym dała, ile ..
chodz dzielą nas mile...
kłamstw i zdrad, to...
tyle, uczuć było tyle....
Chce pamiętać to
chcę.
Choć było czasem źle...
wiem...
To i tak już koniec
nie wróci.
On zwyczajnie poprostu
mnie rzucił.
Nic sie nie stało,
nic....
ale....
Ile bym dała, ile ..
chodz dzielą nas mile...
uczuć i kłamstw, to...
chce wspominać tamte chwile....
I choć ta miłość wyleciała ....
wyszła...
Ja pamiętam.
I będę.
Odwagę ranami
moimi zdobędę.
Kiedyś kogoś znów spotkam,
być może jakihś drani,
być może,
ktoś mnie zrani.
Być może.
Ale to uczucie kiedyś wróci,
z rąk Boga. I znów nasza miłość
zakwitnie...
powróci.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.