Ta noc nadeszła zbyt szybko
1999
Obudził mnie zgrzytem koszmar
stalowym bólem zgniatany,
pękniętym wstecznym lusterkiem
nasz obiad jest odwołany.
Mieliśmy rano się spotkać,
spędzić niedzielę z rodziną.
Jak wierzyć w nocny telefon?
Widziałam Cię przed godziną!
Dziś sztylet z czasem przeminął
i rzadziej z tęsknoty szlocham,
w pamięci mam wspólne chwile
Bo nadal Cię Tato kocham.
Czy to zdążyłam powiedzieć
nim przyszła rozstania pora?
Słyszałeś me pożegnanie
zza dźwięków respiratora?
Komentarze (9)
Poruszający tekst. "Sztylet" to najtrafniejsze
określenie w tym wierszu.
Pożegnania nigdy nie są łatwe a te bez powrotu
szczególnie
daje punkt ...ale się nie wypowiem ...pozdrawiam
ciepło
przejmujący wiersz, bardzo smutny, wzruszający
Oddałaś w wierszu wiele uczucia, pięknie napisałaś a
właściwie pożegnałaś; zawsze boli.
Ech, obudzilas we mnie przykre wspomnienia... 1999 r.
:((
Bezsilność wobec śmierci poraża, ale trzeba się
nauczyć z nią żyć! Pozdrawiam!
Każde odejście boli, ale z przedwczesnym najtrudniej
się pogodzić. Tylko czas jest w stanie nieco go
złagodzić. Ciepło pozdrawiam.
Żadna pora nie jest odpowiednia na śmierć... Bólem i
tęsknotą pisany, piękny.