Tajemniczy wielbiciel
Pora była bardzo wczesna,
oczy swoje otworzyłem,
pełen obaw, dreszczy wielu,
by zza okna szukać cię.
Patrzeć z dala, ruch twój śledzić,
jak że bardzo tęskno mi,
by że dotknąć, smak twój poczuć,
być widzianym w sercu twym.
No i idziesz, jak w zegarku,
wzrok wpatrzony prosto w dal,
twarz w połysku słońca tonie,
wiatr we włosach tworzy bal.
Jak zatrzymać mogę chwilę,
która radość do mnie niesie,
jak zatrzymać mogę ciebie,
aby życie z tobą pleść.
I minęła, ja zostałem,
zapatrzony w obraz twój,
bo nieśmiałość mnie zabija,
każe zostać, zamiast zejść.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.