Tak niewiele
Pod górę idę, długa droga
wije się niczym wstążka biała.
Ogarnia mnie straszliwa trwoga,
czy sprostać zdołam, wiara mała.
Szczytu nie widać, tak daleko,
we mgle spowity, jasnym szalu.
Czas udręczenia wciąż ucieka,
z tej męki brak odczuwam żalu.
Nogi spuchnięte, ręce bolą,
oczy zalewa pot słonawy.
Czy zdobyć górę chęć pozwala,
dając szczęśliwość snem łaskawym.
Idę uparcie, wciąż do przodu,
kark pochylony ziemi kłania.
Zaprzestać marszu brak powodu,
darmo też dotknąć zaniechania.
Góra to mit, droga pragnieniem,
dążenie by posłużyć celom.
Osiągnąć i…sprawdzić marzenie,
którego w życiu tak niewiele.
Komentarze (2)
bardzo dobry i życiowy wiersz ale
klimat--melancholijny?
ja go czuję jako smutny wrecz pesymistyczny(sory ale
tak go odzuwam)pozdrawiam
Warto mieć marzenia i trochę wiary w to, że się
spełnią;)