Takie sobie dwa limeryki
mój absolutny debiut w gatunku - brachykolon
Pan Lech Gniot raz szedł na marsz, na
Ełk,
już czuł ten smog, ten smród i ten
zgiełk,
Nie, to nie był dlań świat,
a wieś to cud i ład.
Aż gdzieś byk nań wpadł. Do dziś ma lęk.
Jan Wilk miał raz psa we wsi Sęk,
nie mógł go znieść przez ,,hau hau’’
dżwięk
Tak wzmógł się ów gniew,
że aż czuł krwi zew…
Gdzie ten psiak ma choć psi, swój wdzięk?
Komentarze (23)
Brachykolonowe limeryki czytam po raz pierwszy.
Ciekawy efekt. Pozdrawiam
Brawo za podjętą próbę, według mnie udaną.
Och, brawura. To jest to. Jazda po bandzie.
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia
Maćku - próby czynisz pod skrzyżowania bawełny z
nikotyną, co wcale nie jest łatwe, ale czy zostaniesz
Miczurinem w tym gatunku - bo ja mam takie zdanie co
do wszystkich gatunków wierszy - 1) jak najmniej
zapychaczy, 2) jak najmniej powtarzających się wyrazów
w strofkach a szczególnie blisko siebie, chyba, ze w
danym gatunku jest to zamierzone.
Mam nadzieję, że nie będziesz się dąsać za tę
wypowiedź.
Oczywiście za próby czegoś nowszego
+++++++++++++++++++++++++
sturecki : wolę jednak pisać ,,normalne'' limeryki
bardziej niż brachykolonowe
Skutecznie mnie bawi ta forma, choć sam jej nie
uprawiam.
(+)
Super limeryk
Pozdrawiam serdecznie:)
Fajne limeryki. Czytałam z podobaniem i uśmiechem.
Pozdrawam serdcznie:)