Takie sobie limeryki 35
Zastanawiał się prezes w Żaganiu
po stracie posady ,, na zesłaniu,,.
Gdzie tu spółkę otworzyć
aby znów forsę mnożyć.
W końcu założył firmę w mieszkaniu.
Pewien prezes spod wioski Święty Duch*
to był już prawdziwy geniusz i zuch.
Kiedy czegoś nie wiedział
jak ta mysz cicho siedział.
Bo miał przecież vice i to aż dwóch.
Przyszła do prezesa z Borzęcina
na sekretarkę pewna dziewczyna.
W szkole miała wyniki,
więc spytał o języki.
Tak, polski i czasami…łacina.
* nazwa autentyczna (!)
Komentarze (13)
Fantastyczny zbiór limeryków. Pozdrawiam Maćku :)
Rewelacyjny zbiór limeryków, pozdrawiam :)
Dobre!
jak zwykle fajne limeryki Pozdrawiam Macieju:))
Dobry wiersz pozdrawiam
Fajne limeryki. Pozdrawiam :)
Dobre.
heh niezłe
Świetne z humorem.
Pozdrawiam serdecznie.
Fajne limeryczki.Pozdrwiam.
Łacina to chyba na porządku dziennym była w jej języku
xD Pozdrawiam serdecznie +++
Dobrego humoru nigdy nie za wiele:)
Pozdrawiam
Marek
Heh, też znam takie języki ;-)