Tancerz na Słońcu
To, co Ptakiem stalo sie mym Okiem...
(Teraz dopiero widze Swiat z odpowiedniej
odległosci)
Pozwala mi latac wznoszac Zrenice w
najdalsze Odmety
Puls
Skacze i skrecam sie na Sloncu, a moze
plasam
Po zarze w goracu, rytmami u-cisznej muzyki
?
Kleks w mego Ptaka....czy moze nazwe go tym
razem Okiem..
I spada on teraz w te zaznane Odmety, ktore
tak bardzo
Pragnal swym Zmyslem smakowac bez leku
O on przeklety przelakl sie Slonca !
Bo mu spalilo Rzesy, teraz wiec ona
Nie swieci dla niego...
I co z tego ?
W koncu i tak zadowoli sie Ksiezycem
Co nawet w zacmieniu nie zmienia swego
ksztaltu
Swieci Odbiciem
Ale nie sparzy go gwaltem...
Porwal sie na nia.....ze swym nowym
Okiem...
By zamknac Powieke
Nie byc juz Goncem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.