Targ
W takiej formie nie jestem tak dobry, jak Ciemna strona księżyca, ale ona chyba zrejterowała. A trzeba to opisać, póki jeszcze ktoś pamięta...
Czwartek. Rano.
Na placu tuż za ostatnimi domami
miasteczka
rozpoczyna się targ koński.
Handlarze czyszczą konie,
czeszą je,
niektórzy podpiłowują im zęby.
Na placu pełno.
Więcej oglądających, niż kupujących,
bo i jest na co popatrzeć.
Konie jak ludzie:
Są piękne i toporne,
ale wszystkie mają delikatne wargi,
którymi pieszczą
wyjadając z ręki kawałek jabłka, czy kostkę
cukru;
wszystkie mają oczy
spokojne i głębokie jak leśne jeziora.
Kupujący oglądają konie,
wprzęgają je do wozu załadowanego
kamieniami
żeby sprawdzić siłę
i odchodzą.
Kupiliby konia, ale nie za taką cenę.
Po chwili przychodzą znów
i targowanie zaczyna się od nowa.
Może handlarze coś opuszczą...
W końcu konie zmieniają właścicieli.
Zakup trzeba opić.
W stojącej przy targowisku karczmie rośnie
tłok.
Dziś nikt nie ma tu czasu na gotowanie.
Są tylko śledzie prosto z beczki i wódka z
chłodnej piwnicy.
W południe z miasteczka słychać dzwony
kościoła.
Targ się zmienia.
Nadal są tu konie, ale jakieś
biedniejsze,
nikt nie sprawdza ich siły, ani nie zagląda
w zęby,
a kupujący
biorą od razu po pięć, sześć, albo i
więcej.
Tyle, ile się zmieści na platformie z
rzeźni...
Komentarze (21)
Niemalże w samym centrum stolcy Irlandii, na Smitfield
jeszcze do niedawna funkcjonował targ koni. Został
ostatecznie z sukcesem oprotestowany przez obrońców
praw zwierząt i zlikwidowano relikt przeszłości tego
kiedyś głównie rolniczego kraju. Sprawą wzbudzającą
dalej kontrowersje jest prywatne przetrzymywanie koni
w podmiejskich zabudowaniach mieszkalnych, tzn. gdzieś
z tyłu w ogrodzie. Dotyczy to pojedynczych przypadków
wąskiej mniejszości społeczeństwa o mocno niezamożnym
statusie. Konie spełniają rolę udomowionego zwierzęcia
jak pies lub kot. Dla tamtych zmarginalizowanych
młodych ludzi, wypełniają lukę w potrzebie zabawy,
jakiegoś zajęcia, może i miłości. Wygląda to nieco
surrealistycznie gdy po asfaltoewj drodze między
samochodami przejeżdża dwukołowy zaprzęg z młodzieżą.
Pozdrawiam,
Świetny wiersz, tylko ta puenta boli...pozdrawiam
serdecznie Michale;)
Wiersz faktycznie robi wrażenie. Ale dla mnie jestem
(wege), jest wstrząsający (zwłaszcza druga część).
Miłego weekendu:-)
W takim zestawieniu to aż łza się kręci...rzeżnia i
koń...a przecież niedawno handlowano się o konis,
przepita uranu zakup....marny los, gdy zbytecznym się
staje....
pozdrawiam serdecznie
Jest moc
Ps. mz narratorem u Csk jest obecne w tekście alter
ego, to robi różnicę, tu narrator jest poza tekstem
Michale... - zwyklepiszesz wiersze uzekające
jakmśukrytym humorem, niezwyczajnym, jedynym w swoim
rodzaju. Zawsze pólserio... - to twoje prawdziwe
pięknojako poety i silatwoich wierszy.
Długie lata wisial w moim pokoju obraz morski -
replika jakas z pażdiernikowej rewolucji.Pięknynie
byl, bo i radzecka rewolucjapiękna nie byla. -Był
jednak prwdziwy - więc wisiał. Zupelnie onim
zapmnialem. Przypomnial mi sie pozornie ez
najmniejszegozwiązku - waz z Twoim wierszem. Twój
tekst - jest znakomicie napisany. - bo jak ząrtowac z
konskieo targu, w ktorm wszystko jest tak serio,
jakprawdziwy jest,a mozę byl - Parczew czy inne. To
byly zbyt wielkie interesy, zebystroić z nich żarty.
Nawet udawanie - tam -naprawdę było - bardzo serio. A
koncowe sceny - jaki po częsci calość - czy dzisiaj -
po zagladzie - możemy zartować sbie z dawnych
żydowskich miasteczek. bardzo doby tekst.
Jastrzu - tylko: jedna uwaga. Napisaleś"kupilby
konia,ale nie za taką cenę".to mi bardzonie pasuje.
Zważ! - tak jak tylko poeta potafi... - koń jest
bezcenny! napisałbym "kupilby... - ale - za drogo" - i
tu jest skierowanie uwagi wylącznie na jego kieszeń i
jest żal,ze nie moze. - sorry! - to ty jesteś poetą,a
uwaga - to tylko msz.
Pozdro:) -jak zawsze.