Tato...
Tato, popatrz, jaki śnieg
Sanki, narty, snowboard, łyżwy,
Świat jest biały aż po brzeg,
Chcę, by płatki nie umilkły.
Tato, popatrz, jaki śnieg,
Podejdź, zobacz, jak cudownie,
Tu zabawa, a tu śmiech,
Jest tak pięknie i... tak godnie.
Tato, popatrz jaki śnieg,
Podzejdź, proszę, dotknij szyby,
Popatrz, jak tu biało jest,
Tak, jak w bajce, jak na niby...
Tato, popatrz, jaki śnieg
Na serduszku moim leży,
Tato... ja bym bardzo chciał,
Byś trzy lata temu przeżył...
Tato? Tato! Czy to śnieg
Po policzkach mamy spływał,
Kiedy leżąc obok Ciebie
W trumnie łkała, że nieżywa?
Tato, czy to właśnie śnieg
Był przyczyną Waszej śmierci,
Kiedy stopni -5
Pokazywał słupek rtęci?
Tato, powiedz, to przez śnieg
Mama teraz jest pod ziemią
Z mą siostrzyczką, jeszcze w brzuszku?
To przez płatki, co się bielą?
Tato, czy to pada śnieg,
Czy to łza na mym policzku?
Oczy mglą się, wszędzie cisza...
Tylko głuche wycie wilków...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.