Ten sam dzień w którym pękło niebo
Najgorsza kreatura mej przeszłości
zgrywa akt,
atakując tragiczny dzień.
Zawinięty w embrion
- mój strach ;
i lękam się cieni
płodzących się za mną.
Tam nie ma boga
Nie ma boga !
- bezwładny horyzont
na sznurkach jak marionetka
wiszący nagrobek
- zapadające w ciszę niebo.
Pozostaw mnie tutaj
zapatrzoną w błękit nadzieji
oddam tę duszę Komukolwiek;
jakiemukolwiek bogu
który nie istnieje.
Wyrastające skrzydła
- uwalniają
cienie
negliżując
nagość światła
spowitego w bezpragnienie.
(Ogólnie rzecz biorąc tekst napisałam p oangielsku także to jego spolszczenie; notabene: dla tych dni)
Komentarze (2)
bardzo, bardzo refleksyjny. Będę musiała go przeczytać
jeszcze raz:) Wyjątkowa ostatnia strofa. Podoba mi się
też pierwsza - te metafory.. bardzo udany wiersz
tytul jak dżem. eh , jest cos w tymco mi sie podoba