Ten uśmiech...
Twój zagadkowy uśmiech… Te promienne
oczy…
I tych ust obietnicy nieodparty
wdzięk…
Zwiewna suknia… Ten obraz tak mnie
zauroczył…
Serce wpadło w panikę, w duszę wkradł się
lęk…
Jak puch lekko płynęłaś alejką parkową,
wiatr rozsiewał Twych włosów kasztany, a
Ty
taka byłaś ulotna i taka zmysłowa,
że nie mogłem nie podjąć tej szaleńczej
gry…
Kiedy ust Twych dotknąłem, powiek
firankami
oczy skryłaś, zamglone najpiękniejszą z
mgieł,
odpłynęliśmy w przestrzeń, ponad
obłokami…
Jesteś Pana Stworzenia najwspanialszym z
dzieł…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.