Tęsknota
Nie umiałem nazwać tęsknoty cierpienia
duszy.
Nie znałem bólu tęsknoty chwytającej
Za serce żelaznymi szczękami.
Oddech sprawia ból, bezdech odbiera tlen
mózgowi.
Strach rozlewa się jak roztopiony ołów w
żołądku.
Co robić
Gdzie spojrzeć
O czym myśleć
By oddalić przygnębienie niszczące
istnienie – dar Boga!
Co jest we mnie, czego nazwać nie umiem
Gdzie granica zamyślenia wieszcząca
nadzieję?
Jak odnaleźć miejsce dające radość
Próbuję patrzeć wstecz, dojrzeć dobro
dokonań
Wytężam wzrok pustka!
Oczy duszy blask złudzenia
tak człowiecze znowu nic!
Jesteś, bo jesteś. Ranisz smucisz odpychasz
i przyciągasz.
Jak fala niszcząca napuszona potęgą ginąca
W bezmiarze trudu i smutku
Jest ktoś drugi ktoś dla kogo chcesz
żyć.
Co im dasz ze swego jestestwa
Masz tyle serca jeszcze żeby kochać
Masz tyle siły żeby żyć
Umiesz oceniać kiedyś teraz później
Obawa lęk i strach są przy Tobie.
Naucz się z nimi żyć nazywaj je po
imieniu.
Umiejętność ta może wskaże Ci przyczynę
Skutek i wynik Twego bólu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.