Tesknotka...
Autokar moj odjechal...
Z tesknota pomachalam...
Siedze w nim teraz i mysle
nad tym jak Cie pozegnalam...
Czy wystraczajaco mocno
nasze usta w pocalunku zlaczylam...
I czy ten zar zdola mnie ogrzac
jak juz bede sama zasypiac...
I jestem juz w domu
i juz oczy zamykam...
I mysle i mysle i juz nie moge
wytrzymac...
Glowa mi gdzies z poduszki spada...
No tak ramie kochanego mezczyzny to inna
sprawa...
I tak pol nocy sen zabawa...
jeden bok
drugi bok
I wciaz cos przeszkadza...
Zaczynam juz myslec jak ja to
przetrwam...
Zdaze pomyslec...
lzami sie zalewam...
Bo w radiu leci akurat ta piosenka...
Wszystko na zlosc mi sie uklada...
Od rana jeszcze slonce swieci...
Zupelnie nic a nic mnie nie cieszy...
Nawet bej zaniedbany...
bo przeciez mam wazniejsze sprawy...
chocby pochodzic w pidzamie i o 13 zrobic
sniadanie...
I tylko pomozcie mi to zrozumiec...
Czy to jest normalne ze tak bardzo
tesknie?
Przeciez rozstanie to nie jest
wieczne...
No tak nie wieczne a raczej krotkie bo
przeciez w poniedzialek on bedzie juz u
mnie :)
Taki wierszyk z przymrozeniem oczka ;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.