Testament
Zamykam oczy i wspominam to co niegdyś
zaprzątało myśli moje, co zdołałam uczynić
gdy jeszcze młodość władała mą duszą.
Bo gdy zamykam oczy widzę to serce co
kochać umiało najgoręcej, tą troskę gdy źle
się działo; a postawić się temu nie mogłam
i moje grzechy co sumienie przechowało do
dziś i chodź wybaczone niegdyś teraz
ponownie nie daje o sobie zapomnieć.
Miłość... no, bo czy bez niej mogłabym
przetrwać?
On i dziś czuwa, żyje we mnie i chodź
umierać w bólu nie jest łatwe ja śmierci
się nie boję.
A gdy będę odchodzić zabiorę ze sobą tylko,
to co było we mnie dobre, to co inni mi
oddali bezinteresownie- pomoc, litość,
zrozumienie.
Miła ma ojczyzna będzie płakać, tak jak
zawsze gdy każde z dzieci ją opuszcza, ale
mi wystarczy tylko czyjaś skromna modlitwa,
pamięć i na grobie mym mała różyczka.
Bym z dali wiedziała, że chociaż serce me
bić już przestało inne wskrzesić je pragnie
niezmiernie i opłakuje to co po mnie
pozostało.
Komentarze (2)
Skoro nie widzisz tu ładu ni składu to znaczy, że nie
rozumiesz tego wiersza. Dziwię się ponieważ tak łatwo
go zinterpretować. Zdania są jasne i klarowne nic nie
jest wyrwane z kontekstu.
Wybacz, nie widzę tu ni ładu ni składu, tak jakby
zlepek jakiś zdać wyrwanych z kontekstu powiązanych
jedynie wątkiem odejścia...ale pisać każdy może:)