Testament
Chcę zamknąć cię w klatce własnego
istnienia
i sycić oczy, patrzeć jak umierasz.
Nie dane mi jednak zaspokojenie
pragnienia,
jedynie obserwować jak plony zła
zbierasz.
Bestia się budzi, do skoku gotowa
czeka aż dasz rozkaz, do środka
zawołasz.
Rozerwie pazurami wszystko co żywe
blizny na ścianach pozostawia krzywe.
I nie przejmujesz się jękiem rozpaczy
ciekawe, czy w ogóle coś dla Ciebie
znaczy
nie widzisz łez z nieba płynących
i głosów gdzieś w oddali cichnących.
Odchodzisz pomału, klucz rzucasz za
siebie
zamglonymi oczyma spoglądam na ciebie.
Chciałabym zatrzymać, powiedzieć choć
słowo
umierać kazałeś znowu mi na nowo.
Nie oszczędziłeś nic, nawet wspomnienia
jedynie gorzki smak upokorzenia.
W głowie mojej wielki zamęt
mówię ci, kochany, czas pisać testament..
Napiszemy go razem?..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.