Testament mój
Nie mam pojęcia ile mi życia
pozostało...
Może rok, może dwa, może miesiąc.
Ale teraz, póki żyję i pisać mogę-
-testament swój sporządzam.
W nim, właśnie dokonam ostatecznego
rozgrzeszenia ze swym życiem.
W nim, właśnie o śmierci i życiu
opowiem,
sama ze sobą przeprowadzę rozmowę
Z życiem właśnie się rozgrzeszam.
Wracam pamięcią do rodziny i przyjaciół.
Wspominam chwile dobre, chwile złe.
Żyłam w szarym blokowisku, zupełnie
anonimowa.
Istniałam na tym świecie zrażona jego
sztucznością.
Istniałam tylko po to, by istnieć.
I teraz stoję nad przepaści brzegiem i
myślę
czego nie zrobiłam, kogo opuściłam...
Rodzina-matka, ojciec, siostra, babcie.
Byli razem ze mną, przez życie szli.
Lecz teraz ich nie ma...Gdzież oni są?
Czy uciekli, do świata lepszego odeszli?
Gdzież wszyscy oni są? Gdzie są?
Pytam się wszystkich, gdzie oni są...
Lecz nie wie nikt, nikt nic nie wie.
Ich imiona i czyny, zatarł nieubłagalny
czas.
Przyjaciele, owszem miałam kilku.
Byli ze mną, gdy cierpiałam, gdy się
śmiałam.
Cały czas przy mnie, razem przez życie
szliśmy...
Wiem, że w momencie mej śmierci-
-nad grobem, cichutko zapłaczą.
Przyjaciół mam wiernych-na świecie
najlepszych.
Lecz to właśnie ŚMIERĆ nas rozdzieli.
Śmierć? Śmierci się nie boję, to rzecz
oczywista.
Chociaż może trochę....Nie, nie lękam się
jej!
Przecież czai ona się wszędzie, jest cały
czas ze mną.
Jest ze mną w czasie snu, w szkole, w
czasie wolnym.
Stoi za mną, a ja nawet Jej nie mogę
zobaczyć.
Czuję jak chłodnym powietrzem okrywa moją
szyję...
Lecz bać się jej, nie boję, bo ona częścią
mnie jest.
A zresztą Bóg, pan życia i śmierci, mnie
ochroni.
Nareszcie osiągnęłam to co chciałam.
Na ten moment tak długo czekałam.
Właśnie swój testament pisać skończyłam.
Pewien rozdział w życiu zakończyłam.
Ze swym życiem się rozgrzeszyłam.
I sama sobie wybaczyłam...
Tylko jedno sobie zadaję pytanie...
Czy tak naprawdę warto było?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.