tłumaczem...
Tłumaczem twoim byłam,
gdy wierzę Babel budowałeś ze słów
ciężkostrawnych.
Przechowywałam twój sens,
gdy arkę życia kierowałeś na depresji ostre
skały.
Zwyczajnie byłam z tobą,
gdy zafiksowana łza opuściła sponiewierane
oko.
Płakałam ze szczęścia,
gdy ziemię obiecaną znalazłeś w moich
małych ramionach.
autor
ala2
Dodano: 2007-07-28 10:35:35
Ten wiersz przeczytano 841 razy
Oddanych głosów: 27
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (23)
Bardzo ładnie poprowadzony wiersz o opłacalnym
poświęceniu. Podoba mi się jego forma i wymowa.
Tylko pozazdrościć bycia takim tłumaczem. Pięknie
napisane, głeboki i poruszające metafory,,,Chylę
głowę:))
Bardzo piękny wiersz.Szczególnie podoba mi się
końcówka.dobre metafory.
Wszystko dobrze się skończyło, żyli długo i
szczęśliwie, a mnie łezka w oku się kręci...
"Ziemia obiecana", bezpieczna przystań, solidny dach
nad głową. A wszystko zbudowane na "mądrym" uczuciu,
wspomagane rozsądkiem. Jestem za tym wierszem.
"Płakałam ze szczęścia,
gdy ziemię obiecaną znalazłeś w moich małych
ramionach." Jakże piękne wersy.
Przyjaźń, wsparcie, zrozumienie, gotowość do pomocy w
każdej chwili i... miłość. W piękne słowa ubrałaś to
wszystko...
Czy ziemia obiecana Twoich ramion ( podmiotu
lirycznego ) ciągle jest nią dla niego?
Ciekawie napisany wiersz.
Pozdrawiam !