To coś...
co nie oddycha niekoniecznie nie żyje
martwą ramą zakurzonego obrazu
wzrok łapie mieszkające tam chwile
z nadzieją cudu stającego się od razu
w zegarze z duszą iskrzy coś leniwie
odmierza nasze różnorodne trwanie
dzikim winem splątane wahadło czasu
drąży myśli będące wiecznym wołaniem
pozostał dom ze skrzypiącymi schodami
stary ganek pochylony w stronę gór
otwarta rama okna kusi wędrowca
świerszcze udają melancholii chór
co nie jest cieniem tego co było
nie krzyczy w pustkę bo nie ma siły
ma za to wiarę co przenosi góry
dzień który odszedł był taki prawdziwy
***
ja też odejdę z kosturem w ręce
na połoniny mnie wołające
usiądę przy studni żywej wody
popatrzę na zachodzące słońce
podniosę wolą raz ostatni ciało
chyląc głowę dziękując za życie
co nie ma cienia już nie istnieje
cmentarz w Wołosatym zakrył bycie
(janusz śmigielski Chołowice)
***(studnia żywej wody)na szlaku z
Wołosatego na Tarnicę
***Cmenatarz w Wołosatym również na tym
szlaku(jedyna pozostałość po wiosce tam
istniejącej)miejsce gdzie schylam zawsze
nisko głowę
Komentarze (36)
cudowne "To coś"!...serce się wyrywa na te połoniny,
domu ze skrzypiącymi schodami się chce...dobry dzień
mi się zapowiada po tym wierszu - pozdrawiam:)
co nie oddycha niekoniecznie nie żyje
- jestem doskonałym przykładem...
Ładny,plastyczny obraz namalowałeś...i tak prawdziwy.
:)+
"usiądę przy studni żywej wody popatrzę na zachodzące
słońce" Piękny wiersz o przemijaniu pełen zadumy.
Pozdrawiam :)
co nie jest cieniem tego co było
nie krzyczy w pustkę bo nie ma siły...
,,ja też odejdę z kosturem w ręce''bardzo
prawdziwe,realistyczny opis przemijania,pozdrawiam
ciepło.