to dziwne ...
przekręcam się
sama w olbrzymim łóżku
wtulając twarz w poduszkę
kołdra, parokrotnie
przerzucana
loduje między nogami
gruby, spłaszczony naleśnik
nie zdaje egzaminu
wciąż uwiera ,
on nie czuje ..
nie musi
ogrzać się słowem /nigdy /
szept białych ścian
dociera
zakrywam uszy
nie chcę słyszeć
pocieszeń
przeklętej pamięci
nie będzie /zawsze /
dwa nieistniejące słowa
teraz to wiem
rozumiem, aprioryczność
obietnicy ..
miłość się nie kończy
kiedy mnie nie widzisz
(..)
... to wyjątkowy dzień ...i może ... ale dotyczy również miłości ...
Komentarze (20)
Do obietnic należy podchodzić empirycznie.
Znakomity wiersz. Związek z tą osobą uwiera jak
niewygodna kołdra.
Pozdrawiam najserdeczniej poetko Ewo. :)
koncowka mega! ale i caly wiersz piekny...
pozdrawiam:*)
Świetny wiersz,pozdrawiam
Podziwiam pozdrawiam
super - szczególnie puenta.