To koniec- zabiliśmy w sobie...
myśli o tobie rozszarpują me ciało
twa obłudna miłość wbija kły w szyję
z dnia na dzień ciebie mi mało
przy tobie jednak nie żyję
marzenia już dawno powiesiłeś
nadzieję spaliłeś kłamstwami
miłość okrutnie zabiłeś
spójrz jak płacze na sercu ranami
klęcząc chwytam resztki ciebie
odchodzisz patrząc mi w oczy
twój zimny oddech przenika mnie
a krew twego spojrzenia twarz mą moczy
bezbronną mnie widząc
uderz ostatni raz tak jak chciałeś
słuchać będę we wspomnieniach brodząc
powiedz i tym dobij, że nigdy nie kochałeś
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.