To nie Twoja wina...
To nie Twoja wina
Że siniaki szpecą jej twarz
Przecież ci się sprzeciwiła
Za swoje ma!
To nie Twoja ręka tak mocno bije
To nie Ty tak strasznie krzyczysz
To nie przez Ciebie żona ledwo żyje
To przecież nie Ty!
Ty nic nie słyszysz!
To nie przed Tobą dzieciaki
Muszą w kącie się chować
Żeby przypadkiem tatusia
Sobą nie denerwować
To nie Twoja zasługa
Że policzki w łez strugach...
To nie Ty wracasz do domu
Brzęcząc butelkami
Zatczającym się krokiem
Z przekrwionymi oczami
To nie przez Ciebie
Tak często myśli o śmierci
Musi jednak żyć
Bo kto wychowa dzieci?
To nie Ty robisz im wielką krzywdę
Nie Ty dręczysz ich mój złoty...
To wódka w której już od dawna
Topisz swoje kłopoty.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.