To tylko nazwisk podobieństwo
Przyjaciela miałem,
nazywał się Duda.
I go szanowałem,
to nie jest obłuda.
A obecna postać,
do pięt nie dorasta.
Bo czemu ma sprostać,
objawienie chwasta.
Wyrwać by się zdało,
a korzenie spalić.
To będzie za mało,
zła nie wolno chwalić.
Przyjaciela miałem,
Duda się nazywał.
I go szanowałem,
postać była miła.
Obecna figura,
wizualne wcięcie,
to jak konfitura,
ma chwilowe wzięcie.
Przyjaciela miałem,
nie wina że Duda.
I go szanowałem,
chociaż czynił cuda.
Nowy pełen wiary,
dumą nadymany,
chce rozdawać dary,
znaczy tylko rany.
Przyjaciela miałem,
Duda – mam go dalej.
Zawsze szanowałem,
nowego nie chwalę...
Komentarze (7)
Ja miałem na dwóch z moich studiów kogoś o nazwisku
Duda. Jeden przyjaciel, drugi kolega, a trzeci to
wykładowca.
bez punktu
Też Cię szanowałam...
"judzą załogę plotką wrażą,
pewni, że pieczeń swą usmażą"
Za nazwiskiem stoi człowiek z krwi i kości, w jednym
miłość w drugim nienawiść gości. Można kogoś nie
kochać, bo kochać wszystkich to znaczy to samo co
nikogo.
Kto nie szanuje innych nie szanuje siebie.
Szkoda, że klimat wiersza nie jest ironiczny co
pozwoliłoby na odbiór z przymrużeniem oka, które teraz
przymykam, żeby uniknąć jakiegokolwiek sporu, toteż
życząc miłego dnia, pozdrawiam z uśmiechem autora :)
Nie będę mówił kochany jakie są moje zapatrywania
polityczne bo to nie ważne. My piszący powinniśmy
chociaż stanąć ostro na nogach i nie judzić jedni na
drugich. Powiem Ci jedynie tyle. Mniej afekciarstwa
więcej efektów. Pozdrawiam i życzę miłej nocy:)
Uśmiechnęłam się odrobinkę...trafiony
zatopiony.Pozdrawiam.
Ha. To nie refleksja tylko ironia najczystsza ;-))))
Świetne
Miłego dnia życzę