To wszystko boli....
...........
To wszystko boli całe moje doświadczenie,
koszmar który do tej pory przeżyłam.
Niekiedy bardzo pragne by sie to wszystko
skończyło.Chciałbym odejsc, ale tak żeby to
była świadoma decyzja a nie depresyjne
przeżycie.Czasami wydaje mi sie że
doskonale to czuje, czuje siebie,
świat.Jestem pozornie spokojna.J wtedy
przychodzi smutek.Jak to jest że nagle
pewnego dnia zaczynasz rozumiec że nie masz
przy sobie chłopaka.Ta cholerna idiotyczna
pustka wypełnia sie o jeszcze jedna
dziure.Jestem sama.Odczuwam wtedy dziwny
niepokój.Dlaczego wszystko obraca sie
przeciwko mnie?Bo sama jestem przeciwko
sobie.Niszcze sie systematycznie, nie daje
sobie żadnej szansy.Dokonuje okrytnego
mordu na sobie .A tak pragne życ.
Dojrzewam w wielkim cierpieniu,
poszukiwaniu nowego może sensu może uczuć?
To narasta dochodzi do punktu
kulminacyjnego i ......... widzę wokół
siebie wielką pustkę. Te pustke czasami
wypełnia ból. Tak nie można żyć. Ale czy
potrafie inaczej czy umię zmienić swoje
życie. W tym cholernym życiu potrzebna jest
miłość. Bez niej jest wieczna pustka która
dusi, zabija, męczy. J wtedy nie mozna być
soba. Jest się dla siebie zupełnie obcym.
Tak zupełnie i bez reszty obcym dla samego
siebie.
kiedys to samo przeżywałam ale naszczescie teraz jest wszystko ok:)))
Komentarze (1)
Sporo błędów, nie wiem też kogo czytam, czy
"Chciałbym" czy też "jestem spokojna" Po zatem
interpunkcja się kłania. W tytule wielokropek?