trawa kawa wino
Leże na trawie
oświetlonej promieniami parzącego
wiosennego słońca
lekki powiew wiatru
leżę wśród niebieskości niezapominajek
powróciły sprawy serca
ta jedna
która nie daje mi spokoju
której się boję jak zgwałcona kobieta
mężczyzny
ta przed która uciekałam ostatnie dwa lata
bezskutecznie
znowu jest przy mnie
kolejny który zrobi dla mnei wszystko
na skinieni mego palca
choć wcale o to nie prosiłam
traktuje mnie jak księżniczkę
prezenty kwiaty niespodzianki
co rusz to podróże w nieznane
kina teatry opery
tempo życia o którym marzyłam
życia
w którym ciągle coś się dzieje
i to zaufanie bezgraniczne
i ta wolność przez nie dana
Nie pyta o kochaków
ja nie pytam jego
ufamy sobie
Mimo tego ideału
mimo tego spełnienia mych wyobrarzeń
mimo tej inteligencji poczucia humoru
mimo zazdrosnego wzroku innych
coś jest nie tak
jakby slońce schowało się za chmury
zniknęła magia
magia porządania
jakaś niekompatybilność dusz i ciał
absolutny brak ochoty na sex
bezsenne noce w jego ciepłych ramionach
dziwne uczucie wstydu by sie pojawić
z nim
nie podnieca mnie
dla niego za to jestem boginią
boginią piękna i klasy
jego kobietą ideałem
sexsowną i błyskotliwą
Teraz już siedzę w kawiarni
popijam cafe late
i w całej swej zwyklośći
przykłowam uwagę najprzystojniejszych
mężczyzn
odpowiadam
proszę tu wolne
rozpoczyna się rozmowa nudna i o niczym
jednak nagle nabiera tempa
czas mija szybko
łapie mnie za rękę
nie sprzeciwiam się
choć wiem że powinnam
żegnamy się
zadzwonie jutro
słyszę
pociąga mnie fizycznie
wydaje mi się cudny pomimo nadwagi
dzis wracam do mojego mieszkania
on wyjechał na dwa dni - ma spotkania
siadam z lampka dobrego mołdawskiego
wina
od niego
co mam teraz zrobić
czy da sie żyć z kimś takim
czy go kocham
mam mętlik w głowie
i jeszcze tego mężczyznę z kawiarni
bezradność
wysyłam wiadomość
dobranoc kochanie
ile jestem w stanie oszukiwać
czego tak naprawdę chcę
Potrzebuje kilku dni dla siebie
zasypiam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.