Trud żywota zdolnego
Rodzice pomyślcie ...
W zielonym parku
Na zielonej ławce
Siedzi mała dziewczynka
W zielonej kurteczce.
Obok niej mamusia
W zielonym płaszczyku.
Mamusia zaczyna poważnie
Mówić do małej, jaka
To jest wyjątkowa
I zdolna.
Dziewczynka z zieloną
Wstążką we włosach
Idzie ciągnięta ręką
Mamusi z zielonymi wzorami.
Wchodzą do sali, gdzie jakaś
Pani nieznana uśmiecha się
Do niej sztucznie.
Dziewczynka siada
Kładzie dłonie na klawiszach
A pani krzyczy.
5 lat później
Dziewczynka już nie ma
Zielonych elementów
W ubiorze.
Teraz czerwień przeplata
Się z czernią, a
Gdzieniegdzie widać granat,
Już nic jej nie łączy z tą
Mała dziewczynką
Z ławeczki w parku.
Pchnie drzwi na klatkę
I wchodząc na 4 piętro
Wyciera czarne plamy spod oczu
To tusz wymieszał się z łzami.
Wchodzi do domu
Odburkuje na jakieś przelotnie zadane
Pytanie, tak dla zasady.
Zamyka się u siebie w pokoju
I ucząc się płacze.
Jest zmęczona.
Zielona mamusia
Wraca do domu, pyta się
Jak w szkołach.
Dziewczyna mówi, że jest
Zmęczona i uczy się.
Matka dostaje furii,
Krzyczy, wyzywa, złości się.
Dziewczyna nic nie mówi,
Jednak dużo myśli.
Zbyt dużo.
„Dlaczego to mnie
dano tak wielki
trud życia zdolnego ... ?”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.