Trudny sens
Zatapiam się w stawie rozkoszy
Moich westchnień.
W kieszeni kamienie
- niczym Virginia Woolf.
Bezustanna myśl by nie stracić
By nie dotknąć dna…
Ktoś stoi nad brzegiem
Gra na skrzypcach znaną melodię
Po drugiej stronie ona – śpiewa
Pieśń, która sprawia,
Że ja to już nie ja,
Że włosy stają się lśniące,
Że ciało delikatne,
A palce tęsknią za dotykiem.
Dno coraz bliżej.
I ktoś łowi mnie na wielką wędkę,
Przynęta niczym wielka poezja.
Twarzą w twarz z miłością.
Być spoliczkowanym przez miłość.
Dostać lewym miłosnym.
Ból delikatnej miłości.
Wyciągam dłoń by odsunąć drzewa,
Które przysłaniają mi miłość.
Zostaję wrzucony z powrotem…
Zatapiam się w stawie rozkoszy
Moich westchnień.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.